Przebranżowienie – czy to możliwe?

Photo by Chris Ried on Unsplash

Na wstępie witam po długiej nieobecności. Bloga nie prowadzę już dłuższy czas, ale cały czas mam sentyment do tego skrawka internetu i nie miałem śmiałości zrezygnować całkowicie z tej strony. Utrzymanie domeny to jedyny koszt, a zawsze wierzyłem, że jeszcze coś napiszę i podejmę ciekawą dyskusję z czytelnikami. Swoją drogą jestem bardzo ciekawy czy osoby, które kiedyś zaglądały na mojego bloga przeczytają ten tekst… Zdaję sobie sprawę, że niejako zniknąłem z internetu i mało kto wierzył, że pojawi się tu kolejny wpis, ale…  jestem;) Co skłoniło mnie do popełnienia kolejnych zdań przelanych na ekran komputera? Ostatnimi czasy coraz bardziej przyświeca mi zasada „jak nie kupisz losu, nie wygrasz miliona”. Postanowiłem zwiększyć szansę na wygraną i podzielić się ze światem moimi planami.

Życiowa decyzja…

Od dłuższego czasu moja praca zawodowa wzięła górę nad własnymi projektami – przynajmniej jeśli chodzi o aspekty finansowe. Google się zmienił, realia się zmieniły, internet wygląda zgoła inaczej niż 10 lat temu. Obowiązki rodzinne i brak czasu trochę podcięły mi skrzydła jeśli chodzi o działalność internetową, którą opisywałem wielokrotnie na tym blogu. Tak już czasem bywa – jak brakuje motywacji i zapału ciężko po pracy zmobilizować się do szukania coraz to nowych pomysłów i rozwijania własnego biznesu. Jednym słowem popadłem w marazm i stanąłem w miejscu z rozwojem własnych pomysłów. Obecnie coś we mnie pękło i zacząłem się poważnie zastanawiać co robić dalej ze swoim życiem zawodowym. Pracę „etatową” mam dosyć stabilną, ale brak możliwości rozwoju i stagnacja sprawiły, że coraz bardziej skłaniam się ku podjęciu drastycznych kroków. Chyba dojrzałem do tego, żeby podjąć starania zmierzające do zmiany pracy. Nie wiem czy sobie poradzę, nie wiem czy za rok-dwa nie stanę przed lustrem i zapytam sam siebie „co ja najlepszego zrobiłem”. Wychodzę jednak z założenia, że trzeba w życiu stawiać przed sobą nowe wyzwania, które sprawiają, że cały czas się rozwijamy, idziemy do przodu. Ja po prostu stwierdziłem, że doszedłem do takiego etapu, gdzie po prostu muszę podjąć próbę…

Python moją drogą?

Od około 1,5 roku staram się nauczyć programowania. Jest to czas przybliżony, bo wcześniej pewnie zdarzyły się krótkie epizody związane z tym zajęciem. Napisałem chociażby aplikację na Androida, którą umieściłem w Google Play. Zresztą kilka lat temu popełniłem na blogu wpis na ten temat. Apka odniosła względny sukces, bo pobrano ją w pierwotnej wersji prawie dwieście tysięcy razy, ale to było jednorazowe zachłyśnięcie się tematem Androida, który przez Javę i brak pomysłów na nowe aplikacje nie został przeze mnie należycie kontynuowany. Wszystko zmieniło się właśnie około 1,5 roku temu, kiedy pierwszy raz wpisałem w terminalu

[pastacode lang=”python” manual=”print%20%22Hello%20world!%22″ message=”” highlight=”” provider=”manual”/]

Nie pamiętam dokładnie jak trafiłem na Pythona, ale wystarczyła jedna linijka kodu, która sprawiła, że poczułem się jak programista. Po prostu składnia tego języka wydaje się banalnie prosta i zrozumiała nawet dla kompletnego laika. Skoro początek był taki przyjemny to pomyślałem sobie – dlaczego nie spróbować i nie pouczyć się programowania dla zabawy. Od tamtej pory programuję po godzinach, w zasadzie poświęcam temu każdą wolną chwilę. Python jest językiem zdecydowanie wiodącym, ale po jakimś czasie zauważyłem, że próba napisania prostych rzeczy w innych językach programowania nie sprawia mi już tak wielkiego problemu jak kiedyś. Mając przyswojone pewne podstawy dużo łatwiej wdrożyć się w kolejne języki i technologie. Jednym słowem od czasu pierwszej styczności z Pythonem zacząłem się całkiem intensywnie bawić w programowanie. Uczyłem się zupełnie sam, po godzinach, wieczorami i nocami. Robiłem różne tutoriale internetowe, kursy, rozwiązywałem kata (proste zadania programistyczne) na serwisach typu Codewars. Równolegle pracowałem nad własnym „prawdziwym” projektem, który ukończyłem i umieściłem w sieci. Jako, że swojego czasu miałem dosyć intensywną styczność z tematyką SEO, w ramach nauki postanowiłem napisać własny skrypt katalogu stron. Tak powstał NETKAT. Tutaj można zerknąć na aktywny katalog oparty na moich programistycznych wypocinach.  Najlepsze w tym wszystkim jest to, że cały czas mnie to bawi i sprawia, że chcę więcej. Wpadłem w pewnego rodzaju ciąg, który sprawia, że cały czas chcę się uczyć.

Czy podołam?

Ostatnio zacząłem się coraz poważniej zastanawiać co robić dalej ze swoim życiem zawodowym. Pracuję już ponad 15 lat w jednej firmie i z różnych względów nie widzę siebie w dotychczasowym zawodzie przez resztę życia. Z drugiej strony jestem na tyle młody, że może jednak warto podjąć próbę drastycznej zmiany? Nie wiem czy podołam, nie wiem czy jestem na tyle bystry, żeby przebić się przez sito rozmów kwalifikacyjnych. Zdaję sobie sprawę, że przy próbie wejścia do świata IT będę musiał pokonać studentów, którzy na wczesnym etapie życia wybrali ścieżkę programisty. Jak już kiedyś wspomniałem popełniłem masę błędów jeśli chodzi edukację, ale próbować nikt mi nie zabroni. Nie mam wielkiego ciśnienia na zmianę, na chwilę obecną kwestie finansowe są raczej drugorzędne. Pocieszają mnie słowa innych programistów, których spotkałem w ostatnim czasie i którzy zgodnie twierdzą, że ani nie jestem za stary, ani nie są mi niezbędne papiery i certyfikaty do rozpoczęcia starań o pracę programisty. Umiejętności i zapał do pracy ponoć są ważniejsze w tej branży niż makulatura potwierdzająca ukończenie studiów informatycznych. Przynajmniej tak jest w teorii – na chwilę obecną moje wysłane CV pozostają bez odzewu. Nie tracę jednak nadziei, że za jakiś czas będę mógł się skonfrontować z rekruterem i sprawdzić czy podołam wyzwaniu…

Ciekaw jestem jak czytelnicy bloga oceniają moje szanse na przebranżowienie. Wiem, że kiedyś na tą stronę trafiali programiści. Fajnie byłoby poznać Wasze zdanie na ten temat. Może ktoś już przerabiał tego typu zmianę w życiu? Zapraszam do komentowania i witam ponownie na Gdzietylkochce… Mam nadzieję, że odświeżony motyw się spodoba. Żeby była jasność – temat przewodni bloga nie zmienia się. Chcę być niezależny i wolny, ale jak to w życiu bywa czasami przychodzi czas dokonania pewnej weryfikacji swoich pragnień. Na samym początku mojej przygody z blogowaniem zakładałem, że będę robił wszystko, żeby nie pracować na etacie. Teraz wolność i niezależność odbieram inaczej. Tak samo jak miejsce do życia. Kiedyś imponowały mi plany i odwaga innych osób opisujących swoje wspaniałe życie w podróżach. Teraz wiem, że będę mieszkał tam, gdzie będzie chciała mieszkać moja córka. Wydaje mi się, że do pewnych rzeczy po prostu dojrzałem i patrzę teraz na życie przez inny rodzaj okularów…

Tags: , ,

16 comments

    1. Cieszę się, że mogłeś sobie przypomnieć dawne czasy… Postaram się, żeby Gdzietylkochce nie umarło…;)

  1. Nie wiem co mnie podkusiło, żeby tu dziś wejść, bo wszystkiego się spodziewałem, tylko nie nowego wpisu. Fajnie, że wróciłeś do bloga, mam nadzieję, że na dłużej. Tak czy inaczej, dodaję do fidla 🙂

  2. Cześć wracając tutaj czuje ogromna nostalgie do czasów w których google rankował w topach totalny syf robiony totalnym syfem czytaj katalogami SEO 😀 piękne czasy, jednak z upływu czasu bardzo żałuję że w tamtych czasach byłem manipulowany blogami , wpisami na forach o czymś co nie istniało wtedy czyli „jakości” . Pewnie mając wtedy dobrego skilla w xrumerze,swl-ach i innych dodawarkach, automatycznym generowaniu stron/Landing page można było dziennie na zagranicznej afiliacji , chwilowkach , tabletkach na powiększanie itp zarabiać po kilka tysięcy dolarów dziennie , ja niestety byłem na tyle głupi że siedziałem na polskim podwórku AdSense i w odniesieniu do tego co pisze wyżej to zarabiałem ochłapy. Niestety kto się miał dorobić to się dorobil 🙂 ogólnie jakieś Twoje strony się ostały do dzisiaj w topach? Wpadają jeszcze przelewy z AdSense?

  3. Jeśli to co obecnie robisz, nie sprawia Ci przyjemności ani zadowolenia, to faktycznie lepiej poszukać czegoś co zapewni Ci większą satysfakcję. Zycie jest za krótkie by do emerytury robić coś na siłę a potem tego żałować.

    1. Ja bym się cieszył. Z nostalgią wspominam tamte czasy i wpisy Marcina;) Ciekawe swoją drogą co tam chłopak porabia. Szkoda, że zmarnował potencjał blogowy – miał dar do pisania i pewnie mógł przy odrobinie szczęścia przekuć to w nieźle prosperujący biznes…

    2. @Łukasz zawsze możesz do niego napisać maila, jest w pewnym publicznym miejscu w internecie. Szczegóły to podam Ci na priv, ale prośba żebyś nie rozpowszechniał tego dalej. Marcin pewnie nie bez powodu tak drastycznie zniknął z internetu. Jako osoba tworząca treści i obserwująca internet w pełni go rozumiem.

      I ten adres jest (był) dobry. Pytałem go o szczegóły pewnej rzeczy którą opisywał na rentierze i dostałem odpowiedź od niego.

  4. O hej! Ale niespodzinka. Zajrzałem tutaj pierwszy raz od jakiś 3 lat?
    Beda kolejne wpisy?

    1. Pożyjemy, zobaczymy;) Przymierzałem się do kolejnych, ale notorycznie cierpię na brak czasu. Jak mam chwilę, to siadam do nauki programowania i na nic innego nie mam już siły…;)

  5. Chyba był, atak na stronę 🙂 Bo znaczniki w Google pokazuje inne – zweryfikuj witrynę w Google Search Console, natomiast w opcjach użyj narzędzia „Pobierz jako”, dla wybranych adresów. Wszystko znacznie szybciej wróci do normy 🙂

  6. Hej,
    kurde również ostatni raz tutaj byłem parę lat temu. Szkoda, że już nie prowadzisz regularnych wpisów, ale mam nadzieję, że jeszcze do tego wrócisz 🙂 Wpis jak zawsze bardzo fajny i motywujący. Sam ostatnio myślę nad przebranżowieniem się, ale wiem że wymaga to mega sporo pracy.

  7. Cześć Łukasz,

    z własnego doświadczenia wiem, że nie łatwo się przebranżowić chociaż mi akurat się udało i mega jestem z tego zadowolony. Fajne jest to, że świat komputerów i internetu jest otwarty na wszystkich, trzeba tylko chcieć 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*