Jest źle, będzie gorzej…

Apteka

Dzisiaj wpis w zasadzie odbiegający tematycznie od wszystkiego co do tej pory pojawiało się na tym blogu. Do jego napisania zmusiła mnie narastająca złość na to co się dzieje w Europie i naszym kraju. Nie podoba mi się coraz bardziej kierunek, w którym zmierzamy i niejako „zbiorowa odpowiedzialność” jaką ponosimy za działania i decyzje innych.

Jak wiesz (jeśli nie to przeczytaj dział „o mnie„), żeby się utrzymać (no dobra – trochę przesadzam – żeby żyć na poziomie, który mnie zadowala) pracuję niejako na dwóch etatach. Kilka lat temu powiedziałem sobie, że nie będę czekał z założonymi rękami na to co przyniosą kolejne miesiące i zacznę dbać o własne interesy. Zdawałem sobie sprawę, że w budżetówce moje ambicje nie będą w stanie się spełnić, szczególnie że droga karierowicza odpychała mnie od samego początku, nie miałem „pleców”, po których mógłbym się wspinać w drabince kariery, a zamiast marnować czas i pieniądze na skończenie studiów dla samego papierka wolałem uczyć się tu i teraz – dla siebie.

Zakasałem rękawy, zrobiłem małe rozeznanie w branży, poczytałem trochę na ten temat i w końcu podjąłem decyzję o otwarciu sklepu internetowego. Tak rozpoczęła się moja nowa droga życia. Nie płakałem, że nie dostaję nagród, nie prosiłem się o nic przełożonych, stałem się bardziej niezależny i jednocześnie ubyło mi znacznie czasu wolnego. Praca, sklep, praca, sklep. Godziłem się na to, wierząc, że jest to wstęp do lepszych czasów, które miały nadejść za jakiś czas.

Skupiony na sklepie, później na innych gałęziach e-biznesu, o których zapewne czytałeś na blogu, zatraciłem trochę trzeźwe spojrzenie na faktyczne realia w jakich przyszło mi żyć. Fakt, że zarabiałem z innego źródła sprawił, że nie przykładałem takiej wagi od pieniędzy przelewanych na moje konto przez Państwo. Po prostu pensja wpływała, płaciłem rachunki i dalej skupiałem się na prowadzeniu biznesu.

Kryzys

W ostatnim czasie o kryzysie światowym słychać wszędzie. Zaczęło się od USA, teraz pogrążona jest Europa. Grecja bankrutuje, Hiszpania jest na wyczerpaniu, Włochy również. W wypowiedziach naszych polityków słyszę tylko w kółko powtarzane jak mantrę „idą trudne czasy”. Cięcia szykują z każdej strony i nie zanosi się żeby w jakiejkolwiek dziedzinie miało być lepiej niż jest teraz. Jednym słowem powolutku staczamy się, tak jak stacza się cały stary kontynent, tak jak niedawno stoczyły się Stany Zjednoczone.

Wall street
(źródło:http://www.flickr.com/photos/revearth)

Zacząłem się zastanawiać nad tym wszystkim i zaczęła we mnie narastać coraz silniejsza złość. Dlaczego ja mam ponosić odpowiedzialność za bzdurne decyzje polityków, banków, kredytobiorców? Pracuję, staram się jak mogę i w zasadzie nawet sukcesywnie podnosząc swoje zarobki ciężko mi podnieść poziom życia. Coraz częściej wychodzi na to, że zarabiając więcej nadganiam jedynie wzrost cen i wydatków. Stopa życiowa nie podnosi się. Co ma powiedzieć osoba, która pracuje w „budżetówce” i od kilku lat nie dostała żadnej podwyżki.? Tak – wcześniej jakoś się na tym nie zastanawiałem, bo nie miałem takiej potrzeby. 4 lata temu zarabiałem dokładnie tyle samo co w tym momencie. Zakładając inflację na poziomie ok 4% to można powiedzieć, że w tej chwili realnie zarabiam 1/5 mniej. Czy tak ma to wyglądać?

Kilka „usprawnień” szykowanych przez władzę w najbliższym czasie, które działają mi na nerwy:

  • Wzrost akcyzy na paliwo – nie jestem ekonomistą, ale to co się dzieje w kwestii cen paliwa zakrawa już na absurd. Rząd tłumaczy się wytycznymi Unii, ale nie wspomina, że Polacy oddają państwu w paliwie największą (jak się mylę proszę o sprostowanie) część pieniędzy spośród wszystkich krajów UE. Wyższa cena paliwa to wyższe ceny w sklepach, zwolnienia w branży transportowej, zapewne często upadek firm transportowych. Po prostu nie wszyscy to wytrzymają.
  • Nowa ustawa refundacyjna – nie wiem czy masz w rodzinie kogoś chorego na cukrzycę, ale paski do glukometru, które gwarantują choremu właściwe „prowadzenie” choroby podrożeją o… nawet kilka tysięcy procent. Teraz chorzy mogli je dostać nawet za 1 grosz. Od nowego roku mają kosztować 12-20zł… Uzasadnienie Pani Kopacz, która stała za tą zmianą zakrawało na kpinę. Chorzy mają się rzadziej badać, bo teraz wykonują pochopnie zbyt dużo pomiarów stężenia cukru we krwi… Żenada. Już czytałem wypowiedzi załamanych matek, które tłumaczyły, że po zmianie nie chcąc ryzykować zdrowia swojego dziecka będę wydawały na leki i paski kilkaset złotych więcej miesięcznie.
  • Likwidacja lokat antybelkowych – zarobiłem pieniądze, otworzyłem lokatę jednodniową, „zarabiam” 4% od zgromadzonych środków. Chwalę sobie taki sposób „zbijania inflacji”. Tak – nie jest to w żadnym wypadku zarabianie, tylko ewentualnie nadganianie inflacji. Skoro pieniądze, które są na moim koncie zostały już opodatkowane to dlaczego kolejny podatek pobierany jest w trakcie korzystania z lokat. Szczególnie, że przy inflacji przekraczającej 4%, po roku czasu te pieniądze warte są mniej niż w momencie otwarcia lokaty. Niech sobie opodatkowują moją mamonę, ale od realnego wzbogacenia, a nie w przypadku gdy chcę po prostu zachować wartość swojego kapitału.

Najsmutniejsze jest to, że w pewnym sensie rozumiem działania rządu. Dziurę trzeba jakoś załatać, a innej możliwości niż zabrać społeczeństwu raczej nie ma. Zawsze miałem takie podejście, że nie liczę na państwo – liczę na siebie. Niestety w tej chwili powoli widzę, że Państwo zaczyna rzucać kłody pod nogi w każdej dziedzinie życia i biznesu. Być może czeka nas również kolejna podwyżka VATu. Ile jeszcze podwyżek cen, utrudnień, lat bez zwiększania zarobków można wytrzymać? U mnie powoli czara goryczy się przelewa. Dwa lata temu moja comiesięczna pensja znaczyła naprawdę dużo więcej niż teraz. Ile jeszcze można tolerować taki obrót spraw?

Socjal

Nie tak dawno z kolegami  prowadziłem ciekawą dyskusję na temat państwa opiekuńczego. Emerytury, opieka itd. Przekonywali mnie, że struktura państwa w formie obecnej to wymysł obecnych czasów i emerytury, socjal itd. nie są wcale niezbędne do funkcjonowania społeczeństwa. Tak samo z podatkami w takiej ilości jak teraz. Ciężko było mi się z nimi  zgodzić, ale im dłużej się nad tym zastanawiam, tym częściej myślę, że faktycznie państwo jako system omotało nas kompletnie. Podatki płacimy w kwocie horrendalnej, osobiście korzystając z tych pieniędzy w niewielkim stopniu. Chciałbym bardziej móc decydować o przeznaczeniu mojego kapitału. Krew mnie zalewa jak widzę rozmnażającą się na potęgę „patologię” korzystających z pomocy OPS – czyli de facto naszych pieniędzy.

Pijak
(źródło: http://www.flickr.com/photos/quirkyquirks)

Nie chcę finansować takich ludzi, tak samo jak pijaków, którzy dzień zaczynają od wina wypitego o szóstej rano – również za pieniądze  pochodzące z „socjalu”. Znam przypadek (z innego kraju)  gdzie dziewczyna wypruwała sobie flaki pracując od rana do nocy, a w tym samym czasie jej koleżanka dostawała większe pieniądze, wyłącznie dlatego, że była samotną matką. Czy to jest sprawiedliwe? Czy tego typu pomoc nie uczy ludzi nieodpowiedzialności i poczucia, że w każdym przypadku Państwo zapewni  opiekę?

To by było na tyle. Miałem ochotę wyrzucić z siebie odrobinę frustracji związanej z obecną sytuacją na świecie i w Polsce. Z chęcią poznam twoje zdanie na poruszone przeze mnie tematy.

Tags:

49 comments

  1. „Niech sobie opodatkowują moją mamonę, ale od realnego wzbogacenia, a nie w przypadku gdy chcę po prostu zachować wartość swojego kapitału.”

    Dlaczego mają coś opodatkowywać? Irytuje mnie postawa ludzi, którzy widzą, że coś jest nie tak, ale mimo wszystko wierzą w działania „na górze” i „konieczności”. Podatek od dochodu to kara i niewolnictwo! Dlaczego mam więcej zarabiać skoro mi więcej zabiorą? Chciałbym żyć w świecie pełnym dojrzałych ludzi biorących odpowiedzialność za swoje czyny i swój los we własne ręce a nie zostawiają to zusom-srusom itp.

    „Najsmutniejsze jest to, że w pewnym sensie rozumiem działania rządu. Dziurę trzeba jakoś załatać, a innej możliwości niż zabrać społeczeństwu raczej nie ma.”

    Zamiast więcej zabierać, mniej wydawać – to jest rozwiązanie. Wyższe podatki zmniejszają dochody do budżetu – ludzie zaczynają mniej kupować, produkować itd. Swoją drogą warto sprawdzić ile państwo uzyskuje z podatków i ile wydaje na ich pozyskanie (urzędnicy itd.)

    Warto również przeanalizować co robiono w ostatnich latach i kto jest winny obecnej sytuacji – podpowiem nie są to bankierzy, spekulanci itd. (przynajmniej nie bezpośrednio). Zbyt duża „opieka państwa” nad gospodarką prowadzi do takich skutków. Co ciekawe ludzie chcą(!), by politycy się dalej zajmowali gospodarką.

    Idiotyzmem jest robienie tego samego i oczekiwanie odmiennych rezultatów.

    1. Dlaczego mają coś opodatkowywać? Irytuje mnie postawa ludzi, którzy widzą, że coś jest nie tak, ale mimo wszystko wierzą w działania „na górze” i „konieczności”

      Podatki w państwie były, są i będą. Sposób ich nakładania i egzekwowania ciężko mi oceniać, bo moja wiedza z zakresu ekonomii nie jest zbyt rozległa. Zresztą zmiana systemu podatkowego to nie jest działanie na pięć minut.

      Moja złość to wynik tego, że mimo podnoszenia podatków, cięć itd. nie widać żeby miało to jakiekolwiek przełożenie na poziom życia (chociażby perspektywy). Skoro poświęcam się dla Państwa chciałbym, żeby państwo spełniało swoją rolę. Na razie widzę, że tak nie jest.

    2. Masz niestety racje 🙁
      Decydenci w naszym pięknym kraju (chociaż należy pamiętać że politycy zawsze są odbiciem społeczeństwa. To nie są jacyś ONI ) zachowują się jak biedny człowiek który podpatrzył że bogaci ludzie grają w golfa, jeżdżą limuzynami i chodzą do drogich restauracji. Wywnioskował że to właśnie sprawia, że są oni bogaci więc zaczął ich naśladować (oczywiście za pożyczone pieniądze). Czy to ma sens ??
      Czy naśladując „zachowania” bogatych państw będziemy bogaci??
      A możne powinniśmy powielać decyzje/zachowanie tych państw ale z okresu gdy były jeszcze biedne ??

      dopóki wybory będą wygrywać Ci co więcej naobiecują to się nie zmieni.
      My głosujemy więc to wszystko nasza wina!!!

  2. Wiele słuszności jest w Twoim wpisie. Należy dodać do tego wszystkiego jeszcze mocno wzrost ceny energii elektrycznej zaraz na początku 2012 spowodowany nowymi limitami na CO2 – czyli walczeniem z ociepleniem, na które człowiek nie ma wpływu. Oprócz tego ma zostać nałożona akcyza na węgiel oraz dodatkowy podatek został zapowiedziany przez premiera od miedzi i srebra wydobywanych w Polsce. Należy też pamiętać o wzroście akcyzy za tytoń. Szykują nam się naprawdę ciężkie lata.

    Osobiście uważam, że powinniśmy iść w stronę wolnego rynku, a cały czas staczamy się w stronę komunizmu niestety. Co ciekawe mamy jeden z najbardziej z socjalizowanych krajów europy. Polska w porównaniu do swojego PKB wydaje na pomoc socjalną tylko 1% mniej niż Szwecja!

  3. Nie mogę czytać takich postów bo też krew mnie zalewa. Nasze „państwo” jest bogate kosztem nas drodzy „Państwo”. Też chciałbym sam decydować na co wydawane są moje pieniądze, a o tym na co chcę je wydawać najlepiej wiem ja, a nie jakaś biurwa.

    Chcę bezrobotne jeśli stracę pracę?
    Chcę darmową opiekę lekarską?
    Chcę emeryturę?
    Tak, chcę, ale sam chcę decydować w której ubezpieczalni sobie to zapewnię, (ktoś inny wolałby pewnie zbudować własny kapitał na takie okoliczności, a jeszcze innemu nie zależy na powyższych i woli je przejeść)

    Od pracodawcy dostaję do ręki połowę tego co jego kosztuję, a od tych ochłapów jeszcze płacę kolejne podatki jak VAT, akcyza i inne.

    W szkole mnie uczono, że w średniowieczu była straszna niesprawiedliwość, bo trzeba było płacić dziesięcinę. hm… wynika z tego, że do średniowiecza jest nam strasznie daleko.

    Absurdem jest też to, że rządy rozrastają się w ogromnym tępie i każdy kolejny urzędnik wymyśla coraz to głupsze przepisy i ograniczenia. Jeśli to szybko nie upadnie w cholerę to już na kilakadziesiąt lat będziemy mieli scenariusz z Orwellowskiej powieści „1984” i mówię to całkiem poważnie, bo dokładnie w tym kierunku zmierzają rządy krajów UE.

    1. Aby było ciekawiej – dziesięcina o której wspominasz nigdy nie osiągnęła tak wysokiego pułapu jak ówczesne opodatkowanie (w Polsce szacowane na ok 70%(!)).

  4. To co, przeprowadzasz sie do innego kraju? Czy to taka depresja listopadowa i potem zaczniesz dzialac by polepszyc swoja sytuacje?

    1. To co, przeprowadzasz sie do innego kraju?

      Nie – nic takiego nie pisałem.

      Czy to taka depresja listopadowa i potem zaczniesz dzialac by polepszyc swoja sytuacje?

      W depresję nie wpadłem. Czemu sugerujesz, że nie działam? To, że piszę o moim zdaniem złej sytuacji, nie oznacza, że nie pracuję nad poprawą swojego bytu. Wkurza mnie tylko, że jak zarobię dajmy na to 100 zł więcej to po miesiącu się okazuje, że czynsz poszedł do góry o 20 zł, szynka o 2 zł, energia o 10 zł, benzyna o 20 groszy itd. Jak zostanie mi w końcu 50 zł realnych pieniędzy, o które moja sytuacja się polepszyła to od nowego roku z miesiąca na miesiąc ta kwota będzie pomniejszana o większą kwotę niż dotychczas (likwidacja antybelek)…

    2. Ostatnio na wielu blogach finansowych i pochodnych (polskich) pojawiaja sie podobne teksty i narzekania. Ale zycia nie zawiesi sie na kolku, bo jest kryzys. Trzeba zyc dalej i jakos sobie radzic.

    3. Czyli co? „morda w kubeł” bo i tak już jest? Ty myślisz, że z czego się ten kryzys bierze? Z tego, że ludzie cierpią po cichu i nie zastanawiają się jakie są ich cierpienia źródła. Najlepiej nic nie mówić, zacisnąć zęby i przeć na przód. Z kroku na krok będziesz zaciskał zęby coraz bardziej. A gdy się zastanowisz nad tym dla czego musisz cierpieć, z tobą zrobi to pozostałe 40 mln lemingów, zacznie się o tym robić głośno… jako, że jest to państwo demokratyczne, dopiero będą mogły nastąpić jakieś zmiany na lepsze. A jak na razie zaciskam zęby z resztą lemingów którzy maszerując zgodnie z kierunku wielkiego kryzysu ciągną mnie za sobą.

    4. Kryzys to nie tsunami, że bierze się „znikąd” i nie można go przewidzieć. Odpowiadają za niego konkretne czyny konkretnych osób. A jak słusznie autor zauważył będzie jeszcze gorzej bo te same osoby robią to co do tej pory robiły i niszczą polską gospodarkę i nękają polskich przedsiębiorców.

    5. Hmm tsunami też nie bierze się z znikąd 🙂
      Zawsze jest przyczyna i skutek. Szkoda że ludzie nie chcą znać przyczyny i wolą koncentrować się na skutku.
      Kryzys tak jak gorączka jest tylko objawem że organizm walczy z chorobą…

  5. Ja polecam wolnościowe radio Kontestacja.com. Nadają, tam także podcast polecany przez Hardego.

  6. „Moja złość to wynik tego, że mimo podnoszenia podatków, cięć itd. nie widać żeby miało to jakiekolwiek przełożenie na poziom życia (chociażby perspektywy). Skoro poświęcam się dla Państwa chciałbym, żeby państwo spełniało swoją rolę. Na razie widzę, że tak nie jest.”

    Naturalnie, że ma to przełożenie, gdyż czym wyższe podatki tym rozwój gospodarki spada i zmniejsza się ostatecznie ilość pieniędzy idących do budżetu (Krzywa Laffera). W ten sposób poziom życia maleje.

    Jak państwo mocniej Cię okrada masz mniej pieniędzy na wydawanie, więc mniej dasz zarobić innym.

    1. Dokładnie to samo chciałem mu napisać ;-] Wyższe podatki mają kolosalne znaczenie dla Twojego poziomu życia, nie koniecznie jego wzrostu, ale i tak bardzo duże znaczenie…

  7. I co uważasz, że takie narzekanie coś zmieni?
    Nienawidzę takiego narzekania, jak się nie podoba w PL to jest na świecie jeszcze ponad 200 krajów, jak się nie podoba nikt nikogo na siłę tu nie trzyma

    1. Oj Kacper. Jeśli uważasz, że jestem typem narzekacza, który czeka aż mu ktoś da to się mylisz. Po prostu przechodzi mi godzenie się na ciągłe zaglądanie do mojej kieszeni przez państwo.

      Odnośnie wyprowadzki do innego kraju to wybacz, ale argument „jak się nie podoba nikt nikogo na siłę tu nie trzyma” brzmi trochę dziecinnie. Życie jest trochę bardziej skomplikowane.

    2. Jak Ci Kacprze się nie podoba, że nam się nie podoba to zmień sobie kraj, nikt Cię tutaj na siłę nie trzyma.

  8. Mnie też wkurza to co jest teraz. Inflacja, rosnące podatki, rzesze bezrobotnych, masa niespłaconych kredytów, niepewnosć eurolandu.
    Można teraz narzekać na politków, płakać na bankierów, rwać włosy z głowy, że nie ma z czego płacić kredytów, rachunków.
    Problem w tym, że jak było dobrze nikt się nie zastanawiał a co będzie jak się sytuacja odwróci? A w ekonomii koniunktura zawsze ma kształt sinusoidy.

    Więc gdzie były te wszytkie mądre głowy co to teraz tak głośno krzyczą KRYZYS i nie mówię tu o politykach?
    Gdzie byli gdy banki rządne kasy dawały kredyty bez poręczeń a potem nimi spekulowały nakręcajac bańkę?

    Gdzie byli gdy rządy Grecji, Irlandii i innych podnosiły benefity socjalne dla „elity”, która nie skalała się nigdy uczciwą pracą?

    Gdzie byli gdy rządy zaciągały kolejne kredyty a potem te pieniądze szły w błoto?

    Gdzie byli gdy Hiszpanie, Amerykanie czy Irlandczycy budowali domy w których dziś nikt nie mieszka bo nie ma kasy na spłatę kredytu?

    Gdzie byliście wy wszyscy, którzy dziś krzyczycie po internecia czy na ulicach. Trzeba było krzyczeć kilka lat temu nie dziś.

    Dziś niestety trzeba próbować zachować swoją stabiliność finansową, wziąć się do produktywnej pracy i czekać aż huragan ekonomiczny ucichnie.

    Może Łukasz zamiast krzyczeć „jest źle będzie gorzej” czas wziac sie za naukę ekonomii? Przestać liczyć we wszytskim na państwo i działać, działać.

    Ja nawet trochę sie cieszę, ze jest ten kryzys bo może zaczniemy myśleć świadomiej w przyszłości a świat choć odrobinę znormalnieje.
    I przestanie mnie wkurzać sasiadka zyjaca z moich podatków i wydajaca cały zasiłek na bezmyślną konsumcję.

    1. Może Łukasz zamiast krzyczeć „jest źle będzie gorzej” czas wziac sie za naukę ekonomii? Przestać liczyć we wszytskim na państwo i działać, działać.

      Hmm. Ciężko, żebym teraz stał się ekonomistą…;) Odnośnie liczenia na Państwo to wielokrotnie pisałem, że liczę na siebie. Nawet takie stwierdzenie zostało zawarte w moim wpisie. Nie postawiłem sobie za cel powiedzieć, że jest mi źle i oczekuję pomocy. Nie jest mi źle, ale jakbym miał utrzymywać się z pracy w Policji z miesiąca na miesiąc było by mi zauważalnie gorzej. Widzę po prostu w jakim kierunku zmierzamy i nie podoba mi się to. Szczególnie, że cały kryzys i zapaść Europy spowodowali nieodpowiedzialni ludzie, których dalej „hodujemy” świadcząc opiekę socjalną gdzie i komu popadnie.

      Wychowujemy jako społeczeństwo życiowych analfabetów, którzy właśnie przez całe swoje życie liczą na pomoc państwa, banków, innych ludzi. Dałaś przykład sąsiadki – ja w swojej pracy bardzo często spotykam się z ludźmi, którzy żyją wyłącznie dzięki pomocy. Wkurza mnie, że nie chcą nic zrobić ze swoim życiem, a Państwo na siłę im pomaga za nasze pieniądze.

      Gdzie byliście wy wszyscy, którzy dziś krzyczycie po internecia czy na ulicach. Trzeba było krzyczeć kilka lat temu nie dziś.

      Kilka lat temu to wziąłem się za swój pierwszy własny biznes i starałem się nie interesować polityką. Pracowałem na swoje i dzięki temu mogę w tej chwili napisać na blogu spokojnie co myślę o obecnej sytuacji. Nie zastanawiam się czy mi starczy do 1-go. Mi również nie podobają się strajki, marsze itp. „oburzonych”, które często kończą się jedynie zdemolowaniem europejskich miast. Ja swoje niezadowolenie opisałem na blogu. I nie odbieraj tego jako złożenie rąk i płakanie do poduszki.

  9. 100% racji. Ja się już przygotowuję na gorsze czasy, zbieram oszczędności, zapasy puszkowanej żywności, szukam alternatywnych sposobów na zarabianie pieniędzy. A przede wszystkim tnę koszty i przygotowuję się do życia za mniej, niż żyję teraz…

  10. Witaj, cóż idzie kryzys, a nasz rząd nie ma na niego pomysłu(nie licząc kilku polityków którzy nie mają siły przebicia). W twojej wypowiedzi martwi mnie to iż przyjąłeś do wiadomośći to co ci media podają, cieszę się natomiast iż jednak widzisz, że coś w tym państwie jednak szwankuje i socjalizm być może nie jest najlepszym rozwiązaniem 🙂 Główną przyczyną tego, że w Polsce jest źle jest właśnie przerośnięty socjal i tak jak napisałeś to ciągłe rzucanie kłód pod nogi przedsiębiorcom(czyli np. podniesienie składki emerytalnej), ogromna liczba papierków jaką trzeba wypełnić żeby wogóle rozpocząć dziełalność gospodarczą, przyczym każdy urzędnik traktuje cię jak potencjalnego przestępce. A jak już zaczniesz działać to bez księgowej ani rusz, i co jakiś czas marnowanie czasu na dochodzenie się w jakimś urzędzie o jakiś papierek. Mamy najwięcej w Europie zawodów regulowanych – 380. Każdy kolejny rząd rzuca coraz to nowe kłody.
    Nie jest oczywiście bardzo źle, czasem jakiś polityk rzuci dobrm pomysłem, niestety najczęściej zostaje on szybko zapomniany. Jeżeli nic się nie zmieni w postępowaniu rządzących to oczywiście będzie nam się żyło coraz gorzej, gdyż przedsiębiorcy będą uciekać z tego kraju a zostaną ci którzy żyją z socjalu i tym sposobem kiedyś dojdziemy do bankructwa, a wtedy jest szansa iż przyjdzie ktoś pokroju Mieczysława Wilczka i zrobi w końcu jakąś sensowną reformę. Dopóki nie będzie naprawdę fatalnie to ja bym na żadne sensowne działania rządzących w tym kraju nie liczył. Jak to mówią „ludzie zaczynają działąć rozsądnie dopiero po wyczerpaniu wszystkich innych możliwości”.
    Pozdrawiam i życzę sukcesów w biznesie internetowym.

    1. W twojej wypowiedzi martwi mnie to iż przyjąłeś do wiadomośći to co ci media podają

      Nie za bardzo rozumiem to stwierdzenie. Nie sugeruję się mediami, tylko tym co obserwuję. Od 4 lat w pracy etatowej nie dostałem ani złotówki podwyżki. Kiedyś zdarzały się co jakiś czas okresowe nagrody itp. – teraz jeśli już to naprawdę sporadycznie. Czynsz poszedł do góry o ponad 100 zł. Jedzenie również. Benzyna kosztowała poniżej 4 zł, zaraz dobije do 6. Od nowego roku szykuje się podwyżka cen leków, likwidacja antybelek itd. Dlaczego twierdzisz, że łykam mediową papkę?

    2. „Najsmutniejsze jest to, że w pewnym sensie rozumiem działania rządu. Dziurę trzeba jakoś załatać, a innej możliwości niż zabrać społeczeństwu raczej nie ma.”

      Chodziło mi o to zdanie, może faktycznie przesadziłem z tym stwierdzeniem, ale jeżeli nie widzisz innej możliwości to to mnie właśnie martwi, bo większość ludzi z jakmi rozmawiam ma takie podejście, nikt nie pomyśli, że może zamiast nakładać nowe podatki w róznej formie(akcyza na benzynie, składka rentowa, podwyższenie wieku emerytalnego) może należało by uprościć prawo gospodarcze tak żeby ułatwić przedsiębiorcom działanie i tym samym zwiększyć bazę podatkową i zmniejszyć szarą strefę.

    3. Rozumiem o co Ci chodzi, tylko że kryzys światowy mamy tu i teraz. Wprowadzenie reform, o których mówisz nie da pieniędzy już, tylko na przestrzeni lat, dziesiątek lat. Dlatego najprostszym rozwiązaniem na ciągnięcie „systemu” jest podniesienie podatków, zabranie przywilejów itp. Po obniżeniu podatków, conajmniej przez jakiś czas (lata, dziesiątki lat?) pieniędzy w budżecie byłoby zdecydowanie mniej. I jak tu utrzymać policję, wojsko, służbę zdrowia, system szkolnictwa itd. przez ten okres? Oczywiście firmy zapewne miałyby lepsze możliwości rozwoju. Żeby nie było – są to tylko moje luźne przemyślenia.

    4. Problem polega na tym, że nikt nawet nie rozważa tego typu reform, tak więc nikt tym bardziej nie zrobił konkretnych obliczeń jakie korzyści by nam dało uproszczenie prawa gospodarczego i w jakim okresie. Podatki nie są dla mnie jakimś złem wcielonym, można oczywiście doraźnie podnieść podatki w celu załatania dzury, ale ta dziura skądś się wzieła i bez równoczesnego przeprowadzenia reform powrócimy za kilka lat do punktu wyjścia tyle że dziura będzie wtedy kilka razy większa. Ale tak jak pisałem ja się żadnych rozsądnych działań po rządzie nie sodziewam dopóki to wszystko się naprawdę nie zawali. Chciałem też zwrócić uwagę iż sam rząd nie wierzy że jego działania dadzą dobry efekt, a nawet jest pewny, że za rok gdzieś na jesieni będzie bardzo źle i ludzie pewnie wyjdą na ulicę, stąd zapowiedziana podwyższka(swoją drogą 300 pln to chyba jakieś jaja są z policji i wojska) w przyszłym roku dla służb mundurowych.

    5. „Po obniżeniu podatków, conajmniej przez jakiś czas (lata, dziesiątki lat?) pieniędzy w budżecie byłoby zdecydowanie mniej. I jak tu utrzymać policję, wojsko, służbę zdrowia, system szkolnictwa itd. przez ten okres?”

      To nie jest prawda. Odsyłam do krzywej Laffera ponownie. Podniesienie podatków wcale nie zwiększy ilości pieniędzy w budżecie! Poza tym na wojsko, sądy i policję idzie zaledwie kilka procent z tego co jesteśmy okradani. Większość pieniędzy zabieranych nam idzie zwyczajnie na przetracenie, przeżarcie przez zbędnych urzędników i nic więcej.

  11. @łykasz nie zgodzę się z tobą. Pieniądze które lecą na socjal niższe podatki wiązały by się przecież z niższym socjalem, więc mniej pieniędzy było by potrzebnych na „rządzenie się” nami. Wydanie każdej złotówki też kosztuje, podobnie jak ściągnięcie każdej złotówki. Uproszczone przepisy znów wiązały by się z mniejszą biurokracją, a co za tym idzie mniej urzędników podatnicy mieli by na barkach (finansowych). Sporo jest do ogarnięcia jednak rządzący się nami musieli by zrobić zwrot o 180 stopni i zacząć zarządzać krajem. Rynek jest na prawdę bardzo wrażliwy na takie regulacje lub ich likwidację. Jeśli efekty na minus widzimy tak szybko po wprowadzaniu kolejnych udogodnień w druga stroną będą widoczne równie szybko. Konkurencja je wymusi.

  12. Cześć!

    Winę za ten cały bajzel ponoszą ci „na górze”. Największy paradoks polega na tym, że partia, która podniosła VAT (przyczyniając się do wzrostu cen produktów i usług) wygrała ponownie wybory. Zdecydowanie, jako Polacy, zasługujemy na chaos gospodarczy, ponieważ świadomie na to zezwoliliśmy, ponownie. Jednostki polityczne nigdy nie zaznają głodu, a absurdalne rozwiązania na kryzys nie dotykają ich wcale.

    Historia brutalnie pokazuje, że gospodarka są sinusoidą. Obecnie zmierzamy już nie drogą, nawet nie autostradą, a japońską koleją po łzy i upadek ekonomiczny.

    Nie znam silnego państwa, które zbudowano na podwalinach ciągłych podwyżek. Toż to zjadanie własnego ogona. Iluzoryczny obrazek idylli, za który już płacimy.

    Sprawy zaszły za daleko, by resuscytacja Polski odbyła się bez poświęceń w postaci „ofiar”. Potrzebne są odważne i niepopularne decyzje.
    Czasami wierzę, że stać na to tylko inteligentnego autokratę, któremu zależy na ojczyźnie. Ktoś, kto, pisząc kolokwialnie, ma jaja.

    Wspominając o „ofiarach”, mam na myśli np. urzędników, ich liczbę. Należy ograniczyć biurokrację, ale to się wiąże ze zwolnieniami. Przykro mi, ale innej drogi nie widzę.

    Obecny rząd masuje słupki sondażowe, nie zna pojęcia kręgosłupa moralnego i jest niczym szalony „chirurg finansowy”, który leczy za pomocą botoksu.

    Cytując autora: „Jest źle, będzie gorzej…” – pytanie brzmi, jak długo będziemy jeszcze ślepi? A może to brak wrodzonej narodowej inteligencji…?

    Pozdrawiam.

  13. Łukasz – dobry wpis, bez zwalania winy na kaczora albo donalda werbalizujesz to co wkurwia wielu ludzi, dopiszę coś od siebie.

    Zabrnęliśmy w naprawdę niezłe bagno.. więc wydaje mi się że jak najbardziej masz prawo na wyrzucenie tego co cię boli, tym bardziej że jak napisałeś działasz a mimo to stoisz w miejscu, więc co by było gdybyś faktycznie stanął?
    Mieszkam w Irlandii, kraju który jak wiesz znajduje się obecnie w głębokim bagnie – i to jest fakt, jestem tu już 6 lat i widzę jak wiele się zmieniło. Ale wiesz co? Rodzina z dzieckiem, gdzie dwójka rodziców pracuje, i zarabia poniżej średniej jest w stanie się utrzymać. I to mimo że tu wcale jakoś tanio nigdy nie było a ostatnio zrobiło się jeszcze drożej.
    Kiedy mówię znajomym z pracy o relacjach zarobków do cen w Polsce oni nie dowierzają i pytają mnie: to jak ci ludzie tam żyją?
    A ja im zwyczajnie nie potrafię odpowiedzieć.
    I nie potrafię sobie odpowiedzieć jak ja „tam” będę żył, bo z niewiadomych mi przyczyn cały czas mnie ciągnie do powrotu.

  14. Przeczytałem wszystkie komentarze pod tym wpisem i jestem w szoku, że jednak są w tym kraju normalnie myślący ludzie którzy nie kupują tego co wciska im TV i cała ta socjalistyczna propaganda.
    Kraje zachodnie wprowadzając tzw „państwa opiekuńcze” przejadają bogactwo.
    Ich sprawa, każdy może robić ze swoimi pieniędzmi co chce.
    Ale Polska pod panowaniem komunistów nie zgromadziła żadnego bogactwa więc co teraz przeznacza na rozbuchaną konsumpcje (socjal, biurokracja i inne bzdury)??
    Trwonione są na to zasoby przyszłych pokoleń (pożyczki) i pieniądze z UE.

    Ale niestety większość obywateli tego kraju to albo sieroty po komunizmie lub zwykłe lemingi które nie chcą znać prawdy. I właśnie do tej większości odwołują się politycy którzy prześcigają się w obietnicach co „państwo im da” gdy oni wygrają.
    Czy patriotyczne jest traktowanie ojczyzny jak dojnej krowy? życie ponad stan kosztem przyszłych pokoleń? itd

    Czy to nikogo nie zastanawia że mimo tylu pożyczek i pieniędzy z uni ten kraj tak słabo się rozwija (ostatnie prognozy na rok 2012 to 3,2% chociaż Rostowski coś mówił i o -1%)? To jaki będzie wzrost gdy Niemcy (UE) przestaną pompować do nas kasę??

    Dzięki wam będę miał więcej siły aby przekonywać ludzi z mojego otoczenia że socjalizm to bzdura, może kogoś przekonam…

  15. Cześc trochę odbiegnę od tematu tego artykułu,ale nie tematu tego bloga:).Jakiś czas temu napisałeś wpis w którym wspominałeś o narzędziu które używasz do zapamiętywania haseł, szukałem trochę na blogu jednak bez skutecznie, czy mógłbyś mi napisać co to za bot, potrzebuję czegoś sprawdzonego co pomogło by mi trzymać wszystko w jednym miejscu bo zaczyna robic sie bałagan.

    Z góry dzięki i pozdrawiam!!

  16. Będzie już tylko gorzej. Najbardziej boli to że niektórzy politycy wprost przyznają że 60% administracji w państwie jest zbędna. Niech zaczną ciąć od siebie a nie od ludzi. Oświetlenie do pałacu prezydenckiego będzie nas kosztować bodajże 500,000 zł nie wiem na ile zasiłków by to starczyło ale na pewno dużo.

  17. „nie wiem na ile zasiłków by to starczyło ale na pewno dużo.”

    Hahaha dobre ;-] Jasne płaćmy ludzom, nie za prace, a za niepracowanie. Ja rozumiem, że zasiłek może być traktowany jako forma pasywnego dochodu Pawele, ale nie tędy droga. NIE ZABIERAĆ LUDZI PIENIĘDZY i NIE RODAWAĆ ICH. Nie zabierzesz ludziom pieniędzy to sami sobie zarobią na swój „zasiłek” lub jeśli są potrzebujący dostaną od fundacji które utrzymują się z dobrowolnych datków.

  18. Raczej logiczne że nie mówię o żulach itp tylko o normalnych ludziach których zmusiło życie. Uwierz mi przynajmniej u mnie w mieście jest firma która w sezonie zatrudnia 700 osób a w październiku zwalnia 500. Ci ludzie potrzebują pomocy.

    1. Rozumiem, że już szykujesz dla nich pomoc jeśli uważają, że jej potrzebują. Ze swoimi pieniędzmi możesz robić co zechcesz, ale nie decyduj na co mają iść pieniądze innych.

  19. Kilka pytań:
    1. Ilu z nich pomogłeś?
    2. Ilu z nich pomógłbyś gdybyś miał dwa razy więcej pieniędzy, a koszt życia byłby o 1/4 tańszy (jeśli szybko policzysz, to to nie są wszystkie podatki, część uważam, że musi zostać)?
    3. Ile pomaga/pomoże im państwo?
    4. Dla czego stracili pracę i dla czego nie znajdą następnej?

  20. LOL ja napisałem tylko że zamiast nowego oświetlenia pałacu za 0,5 miliona można by było te pieniądze dać osobą które tego potrzebują. Nie będę odpowiadał na twoje pytania bo nie jestem typem osoby która kłuci się aż postawi na swoim. Nie jestem za wyzyskiem państwa przez osoby nie produktywne, ale możemy żyć w różnych warunkach społecznych. Moje miasto opiera się na firmie sezonowej z dnia na dzień traci tutaj pracę 500 osób, pytanie dlaczego nie znajdą nowej jest trochę głupie bo gdyby mogli to nie pracowaliby sezonowo tylko na stałe. Nie decyduję na co mają iść pieniądze innych ale patrzę swoją miarą i mam do tego prawo, w tej sytuacji zamiast na durne halogeny dałbym rodziną które tego potrzebują. W moim regionie ten martwy sezon trwa 2 miesiące i w tym czasie większość ludzi musi ratować się pomocą państwa.

    Więcej nie będę się wypowiadał bo nie zależy mi na sporach, po prostu każdy ma inny punkt widzenia, inne środowisko.

  21. 500,000pln / 40,000,000 (polaków) = 0,0125pln * 2 (koszty pozyskania tych pieniędzy) = 0,025 pln

    Myślę, że 2,5 grosza to pierdoła i nie mam nic przeciwko by pałac prezydencki ładnie wyglądał nocą za taka cenę. Wpłać złotówkę na wybraną fundację lub kup bułkę któremuś z tych ludzi o których mówisz, a dasz im więcej. Nie zawracaj sobie głowy pierdołami. Są ważniejsze sprawy które zabierają nam miejsca pracy, 80% dochodów i utrudniają życie. Na pewno nie oświetlenie pałacu jest przodującym problemem.

  22. Ja natomiast napiszę o OFE 🙂

    Choć uważam to za lepsze rozwiązanie niż ZUS, to ani na ZUS, ani na OFE nie liczę. Jednak co parę miesięcy dzwoni do mnie osoba i prosi o spotkanie. Za każdym razem powtarzam, że bardzo dziękuję i proszę aby do mnie nie dzwonili, gdyż wiem, że ani z ZUS-u ani z OFE pieniędzy mieć nie będę ( a jeśli będę to nawet na leki nie starczy).

    Dalej wydzwaniają i dalej proszą o spotkania, jak to mówią doradcze. Choć rozmawiałem już z paroma osobami i jak się okazało od większości wiem więcej na temat finansów, inwestowania, oszczędzania itd, to jednak nie mogę się doprosić o zaprzestanie telefonowania. 🙂

  23. Hardy Twardy

    W pewnym sensie się z Tobą zgadzam. Z drugiej jednak strony 🙂 Henry Ford był jednym z najlepszych, bo ucinał koszty gdzie tylko się dało o jeden cent. Linie lotnicze dając pasażerom tylko jedną krewetkę mniej, zaoszczędzają miliony dolarów rocznie. Gdyby każdy używał o jedną kartkę papieru mniej dziennie to wycinało by się setki, jak nie tysiące drzew mniej na świecie.

    Czasem (o ile nawet nie często) życie składa się z takich drobiazgów.

    Sam kupisz komuś bułkę i on ją przeje. W grupie uzbierasz i wybudujesz piekarnie. 🙂

  24. Ford też miał fioła na punkcie jakości i potrafił pakować ozdobne loga na częściach w miejscach które nie były widoczne, nawet po solidnym demontażu samochodu, co myślę można porównać do pałacu prezydenckiego. PR też jest ważny, choć ciężko wycenić korzyści z niego, a na razie mamy dużo więcej miejsc gdzie można więcej oszczędzić lub zoptymalizować wydatki, nie wspominając już o całkowitym zlikwidowaniu niektórych/wielu(?) urzędów.

    Odnośnie metafory z bułką i piekarnią, zgadzam się z Tobą. Pod warunkiem, że wszyscy dobrowolnie dają te pieniądza i sami wybierają która fundacja dostanie i wybuduje te pieniądze.

    A wracając do komentarza w którym odniosłeś się do OFE. Wiesz… ZUS do mnie nie dzwoni, bo nie musi walczyć o klienta w tak bestialsko kapitalistyczny sposób. Ma mnie w kieszeni (a raczej to ja mam ich w kieszeni, tylko z niej się wynieść nie chcą ;-] ), choć bardzo bym sobie tego życzył by musieli walczyć o mnie, by albo byli zmuszeni poprawić jakość swoich usług by rynek ich nie wygryzł, albo bym mógł zrezygnować z usług które są mi zbędne lub są nieopłacalne lub też jeśli ktoś inny oferuje lepsze/tańsze.

    1. To, że miał fioła na punkcie jakości to akurat moim zdaniem dobra cecha.
      A takie drobiazgi są oznaką jakości firmy a ja takie firmy lubię. 🙂

      Na święta byłem w Sandomierzu, robiłem sobie spacery i jak rzadko jem w fast foodach to postanowiłem sprawdzić jak to tam wygląda… mogli by się wiele od Forda nauczyć. Do czterech z pięciu budek już nigdy nie wrócę a do jednej wrócę dlatego, że żadnej lepszej budki nie znalazłem. 🙂

      Jeden hod dog okazał się bułką ze schowaną w środku parówką. Nie było tam kompletnie nic więcej. Ugryzłem i zacząłem się tak śmiać, że ludzie na ulicy myśleli, że jestem niezrównoważony (choć dla mnie to lepsze niż bycie normalnym) 🙂

  25. „Jest źle, będzie gorzej…” – Mam nadzieję, że to nie dotyczy się nowych wpisów 🙂 Jeśli na razie brakuje Ci pomysłów na nowe tematy to zawsze możesz zrobić jakąś powtórkę z dokładnym omówieniem wyszukiwania „niszy”, analizy konkurencji, słów kluczowych itp. Najlepiej dokładnie i na jakimś przykładzie. Wiedzy praktycznej nigdy za wiele 🙂 Pozdrawiam sylwestrowo 🙂

    1. Jak widać po części dotyczy…:) Żartuję oczywiście. Jak nie mam pomysłów to nie piszę i tyle. Wróci wena, pojawią się nowe teksty. Najlepszego w Nowym Roku.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*