Dlaczego zawsze warto mieć dostęp do internetu?

Wyjeżdżając na urlop czy chociażby na weekend często marzymy o odpoczynku i braku kontaktu z komputerem. Chcemy zapomnieć o pracy i skupić się wyłącznie na regeneracji naszych sił. Uważam, że prowadząc e-biznes nie możemy sobie pozwolić na całkowite odłączenie się od wirtualnego Świata. Nie pracujemy na etacie, żeby zostawić wszystko innym pracownikom i nie przejmować się niczym.

(źródło: http://www.flickr.com/photos/patricklok/)
(źródło: http://www.flickr.com/photos/patricklok/)

Niestety, ale własny biznes wymaga trochę innego podejścia. Uważam, że nie należy sobie odbierać możliwości reakcji na różne nieprzewidziane okoliczności. Maile trzeba czytać w miarę regularnie nawet podczas urlopu. Możemy ograniczyć się jedynie do przeglądania nagłówków, ale powinniśmy mieć do nich dostęp? Dlaczego jest to takie ważne?

Dochód pasywny generują strony, które działają kiedy śpimy, relaksujemy się, jesteśmy w domu, na wakacjach – jednym słowem zawsze. W momencie kiedy nasze strony przestają działać niestety przestajemy zarabiać. Czy chciałbyś wrócić po dwutygodniowym urlopie i stwierdzić, że od 12 dni Twoja czołowa strona nie zarobiła nic? Jeśli zaczynasz przygodę z e-biznesem najprawdopodobniej nie spotkałeś się jeszcze z problemami, które dotykają właścicieli stron internetowych.

(źródło: http://www.flickr.com/photos/15111931@N02)
(źródło: http://www.flickr.com/photos/15111931@N02)

Dla przykładu podam chociażby włamanie na serwer i podmianę pliku indexu. Sam tego doświadczyłem. Osoba wchodząca na moje strony (zostały zaatakowane wszystkie witryny na serwerze) widziała jakiś komunikat umieszczony przez hakera.

Gdybym w porę nie zareagował i nie podmienił plików niestety, ale straciłbym zarobki generowane przez te strony. Nie były to strony generujące duży przychód, ale myśląc poważnie o zarabianiu musimy dbać o nasze źródło utrzymania. Straciłem zyski z kilku lub kilkunastu godzin. Co by było gdybym nie interesował się swoim biznesem przez dwa tygodnie?

2 dni bez czytania poczty jako moje maksimum

Dla mnie 2 dni to najdłuższy okres na jaki pozwalam sobie nie mieć łączności z internetem. Chodzi mi o pocztę e-mail bo to ona informuje mnie o problemach z moimi stronami. Czemu akurat 2 dni?

Część dochodów z moich stron to dochód pasywny z reklam emitowanych na należących do mnie witrynach. Zdecydowaną większość reklam emituję w systemie google adsense, a co za tym idzie jestem zdany na łaskę tej firmy. Niestety Polska jest raczej egzotycznym krajem dla tego typu instytucji i  nie mogę tutaj liczyć na jakiekolwiek wsparcie ze strony pracowników google. Nie ma możliwości kontaktu telefonicznego, mailowego, jestem zdany na forum google, które nie może w żaden sposób pełnić roli help-desku z prawdziwego zdarzenia.

(Liczę, że sytuacja niedługo się poprawi. Pod koniec listopada uczestniczyłem w konferencji Google Adsense, którą odbieram trochę jak wstęp tej firmy do naszego kraju. Jeśli się nie mylę za jakiś czas będziemy mogli wreszcie porozmawiać z ludźmi z firmy Google…)

(źródło: http://www.flickr.com/photos/toscani)
(źródło: http://www.flickr.com/photos/toscani)

Google ma dosyć twardą politykę jeśli chodzi o wszelkie naruszenia regulaminów i w przypadku niepodporządkowania się możemy dostać bana na nasze całe konto adsense. Nie miałem nigdy sygnału ze strony google, że z którąkolwiek z moich stron jest coś nie tak, ale „strzeżonego Pan Bóg strzeże” jak mawia przysłowie.

2 dni daje mi jeszcze jeden dzień zapasu w przypadku otrzymania wiadomości od google, że któraś ze stron nie jest zgodna z regulaminem (google wysyła maila i daje 3 dni na korektę strony).

Od kilku lat jestem „online” w zasadzie codziennie. Najdłuższa przerwa od internetu trwała z tego co pamiętam właśnie dokładnie dwa dni. Na szczęście w dzisiejszych czasach internet jest wszędzie. Albo mamy go w telefonie, albo mamy jakąś kawiarenkę internetową czy coś w tym rodzaju. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że kłóci się to z wolnością  do jakiej dążymy. Jak nie od pracy na etacie to muszę być uzależniony od internetu

Tags: ,

16 comments

  1. A ja dyskutowałbym. Bo zobacz, co to za dochód pasywny, co to za niezależność, skoro trzeba cały czas być online? To tak jak praca na etacie- codziennie musisz poświęcać czas.

    Ja myślę, że myśląc o urlopie trzeba to odpowiednio zaplanować i wtedy nie ma problemu. Poprosić kogoś zaufanego, o sprawdzanie poczty (kto powiedział, że prowadząc e-biznes nie możesz mieć pracowników), poinformowanie ważniejszych partnerów o wyjeździe itp.

    Gdy jadę w góry na narty na weekend to się robię offline. Wracam w poniedziałek rano i wtedy sprawdzam pocztę. Nie możemy być niewolnikami internetu : )

  2. Dochód pasywny to bardziej taka utopia, o której wszyscy marzymy. Tak na prawdę każda forma zarabiania pieniędzy wymaga od nas wysiłku.

    Niezależność do jakiej dążę będzie wtedy gdy nie będę musiał mieć urlopu. Chcę pracować wyłącznie dla siebie i czerpać z życia codziennie – nie tylko w czasie wakacji na które cały rok pracuję.

    Chciałbym wziąć laptopa pod pachę i wyjechać w góry kiedy chcę – nawet dziś. I być w stanie zostać tam na tydzień, miesiąc, rok.

    Odnośnie pracowników to ja ich nie chcę. Kiedyś marzyło mi się założenie dużej firmy. Teraz uważam, że więcej szczęścia można osiągnąć samemu. Mniej problemów, mniej stresów.

    Wolność jakiej oczekuję i do jakiej dążę okupiona jest tylko tym jednym ograniczeniem – internetem. Niestety – nie można mieć wszystkiego (chociaż czy bez internetu byłbym szczęśliwszy…?).

  3. Podpisuje się Łukasz pod Twoim postem obiema rękami.
    Przychód pasywny z e-biznesu wymaga codziennego dozoru. Czasem zatrudnienie kogoś by się zajmował naszym biznesem jest niemożliwe, bo w moim np. biznesie chodzi też o coś więcej niż pilnowanie emaili. A konsekwencje z długiego przestoju … wole nawet o tym nie myśleć.
    Ale kochani czyż nie jest pięknie gdy przez cały dzień bujac się na jachcie po morzu, wieczorem w marinie przez godzinę popracować sobie :).
    Oczywiście do takiego modelu narazie dąże i funduje go sobie narazie od czasu do czasu.
    Pozdrawiam wszystkich dążących do niezależności jak kolwiek rozumianej.

  4. Witaj, zapowiada się bardzo interesujący blog, który polecił Marcin na facebooku. Na pewno z dużym zaciekawieniem będę śledził i kibicował ci. W przyszłości też zamierzam być niezależnym finansowo i od lokalizacji.

    Muszę się również pochwalić, że jako pierwszy dodałem twój blog do czytnika RSS

  5. @Łukasz
    Twój dochód pasywny, półpasywny, ogólnie internetowy, jakby go nie nazwać, polega głównie na tworzeniu stron w niszy, dodawaniu tekstów, pozycjonowaniu tych stron i zarabianiu na reklamach z AdSense?

    Sam od długiego czasu zastanawiam się nad takim sposobem zarabiania. Akurat mam sporo materiałów w postaci tekstów i zdjęć z różnych miast Polski. Myślałem o stworzeniu albo jednego mega bloga nt. np mazur , a drugiego nt beskidów , bo materiały mam z tych właśnie rejonów. Drugą opcją jest stworzenie dla każdego z miast oddzielnego serwisu. Miast takich miałbym łącznie po 40 z mazur + 40 z beskidów.
    Jak sądzisz, która droga byłaby lepsza? Czy takie przedsięwzięcie ma sens?

    Na pozycjonowaniu jako tako się znam, kiedyś pozycjonowałem klientów, teraz głównie czerpię wiedze teorettyczną z PiO, ale jestem na bieżąco.

    pozdrawiam.

  6. Adam – część dochodów można tak w skrócie scharakteryzować. Z tym, że to jest bardzo duże uproszczenie. Stronę trzeba dokładnie przemyśleć, dobrać odpowiednią tematykę itp. (postaram się kiedyś dokładniej wszystko opisać na blogu).

    Odnośnie Twojego pomysłu to ciężko mi się wypowiedzieć, ale ja bym raczej podchodził ostrożnie do możliwości zarobku jaki może wygenerować ta tematyka (szczególnie jeśli chodzi o typowe reklamy kontekstowe). Mogę się jednak mylić – może Ty już zrobiłeś odpowiednie rozpoznanie w tym temacie. Jeśli nie – proponuję po pierwsze sprawdzić jaki ruch możesz wygenerować na tych stronach (google keyword tool lub Market Samurai). Bez ruchu nie masz co myśleć o zarobku z reklamy.

    Dochodzą jeszcze kolejne pytania. Czy masz serwer(y) pod te strony, czy masz szablony lub sam je zrobisz, czy całość jesteś w stanie zrobić sam czy będziesz musiał to komuś zlecać? Oszacuj koszta i potencjalne przychody.

    Jeśli masz jakiś kapitał przeznaczony „na naukę” to zrób dwie takie strony i postaraj się żeby pojawiły się w top10. Wtedy zobaczysz czy są w stanie wygenerować przychód, który będzie mógł Cię zadowolić przy posiadaniu większej ilości podobnych mini-stron.

    Jesteś na dobrej pozycji bo jak wspomniałeś „liznąłeś” trochę pozycjonowania, a to jest bardzo ważne w e-biznesie.

  7. Hehe chciałem niedawno właśnie opublikować wpis o (nie)zależności od Internetu. Pewnie jakoś w lutym go opublikuję, trochę jako odpowiedź na ten wpis.

    A tak na teraz: stąd ważna jest dywersyfikacja. Gdybyś miał np. 10 polskich stron pod AdSense (najlepiej rozdzielone na parę hostingów i inne domeny), trzy listy mailingowe, 5 stron anglojęzycznych (inny hosting i domeny) bez AdSense, ale z reklamami prywatnymi i własny produkt na oddzielnej stronie, to nie miałbyś aż takiego stresu.

    Myślę, że aż takie uzależnienie od Internetu jest trochę nieciekawe. Stąd nie dziwię się, że coraz popularniejsi stają się VA. Zawsze jest ktoś, kto dogląda Twoich spraw gdybyś chciał zrobić sobie urlop od cywilizacji.

  8. Marcin – co to jest VA?
    Widzę, że tutaj mamy inne zdanie – ja po prostu nie chcę „kogoś” do doglądania moich spraw. Właśnie internet ma mi umożliwić niezależność nawet jeśli paradoksalnie będzie mi ją odrobinę odbierał…:) Lubię to co robię i na prawdę rzadko pracuję „z przymusu” w internecie.

  9. VA = Virtual Assistant: http://en.wikipedia.org/wiki/Virtual_assistant

    Oczywiście nie musisz mieć kogoś do doglądania, to tylko jedna z opcji. Tylko zauważ, że jak prowadzisz firmę to też musisz mieć kogoś do doglądania kwestii finansowych/prawnych, chyba że samemu chcesz zajmować się wszystkimi papierkami i ciągle czytać o nowych bzdurnych przepisach.

    Z tą zależnością chodzi mi o to, że jednak to ciągłe uwzględnianie Internetu gdziekolwiek miałbyś jechać jest męczące i ograniczające. Czasami warto się odciąć na parę dni od Internetu i po prostu przestać o nim myśleć. Inaczej ciągle jesteś w „work mode”.

  10. Hehe, u mnie dwa dni bez sprawdzania poczty to co najmniej 30 nowych maili, nie licząc spamu;) A swoją drogą to mi również nie przeszkadza bycie 'przywiązanym’ do internetu.

    PS: @Marcin – ciekawy pomysł z tą dywersyfikacją stron;)

  11. @Łukasz
    wybierając niszę i sprawdzając ruch dla danej frazy np. w google keyword tool jaka liczba wyszukiwań jest dla Ciebie wystarczająca by zainteresować się danym tematem ??

    1. Uważam, że warto interesować się tematyką z wyszukiwaniem na poziomie od 8-10 tys. miesięcznie wzwyż. Z tym, że nie sugeruj się tylko i wyłącznie potencjalnym ruchem. Musisz dokładnie przemyśleć tematykę. Sam ruch jeszcze nic nie znaczy.

Skomentuj Kacper Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

*